Wczoraj w Studziankach odbyło się spotkanie mieszkańców dotyczące Centrum Innowacyjnej Gospodarki Odpadami, które znajduje się nieopodal domostw. „W niedzielę był pożar i musiałem opuścić dom wraz z dziećmi i pojechać do teściów, bo nie dało się wytrzymać. Chcemy pokazać, że problem istnieje. Śmieci są składowane, ale nie sortowane i nigdzie nie wyjeżdżają. Hałda z roku na rok jest coraz wyższa. Gdyby media nie nagłośniły sprawy, to tiry dalej by jechały. Wszystko byłoby okej” - powiedział portalowi Knyszynska.eu Sebastian Ptaszyński, członek zarządu powiatu i mieszkaniec gminy Wasilków.
W środowy wieczór w Studziankach spotkali się mieszkańcy oraz samorządowcy, by rozmawiać o problemach związanych ze znajdującą się w pobliżu sortownią śmieci. Zabrakło za to przedstawicieli urzędu marszałkowskiego i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, którzy również zostali zaproszeni, ale nie mogli się pojawić.
„Kupili stare wozy strażackie. Myślę, że to jest robione tylko po to, aby przejść kontrole”
- Nie jesteśmy informowani o tym, co się dzieje w naszej wsi. Chcemy wiedzieć, czego możemy się spodziewać nawet w najgorszym wypadku, czyli jeżeli zostaniemy z tymi nieszczęsnymi śmieciami na naszym terenie. Wówczas jest szansa, że gmina po prostu zbankrutuje. To my mieszkańcy, podatnicy będziemy poszkodowani - powiedział portalowi Knyszynska.eu Katarzyna Zawadzka, mieszkanka Studzianek.
Decyzją Ministra Klimatu działalność CIGO w Studziankach jest obecnie wstrzymana. Mieszkańcy jednak bacznie przyglądają się temu, co dzieje się w zakładzie.
- Jeżeli przejeżdżamy w pobliżu sortowni i widzimy, że coś się dzieje, to zwracamy na to uwagę. W piątek po pożarze rzeczywiście było już pusto i nikt nie wjeżdżał do zakładu - przyznała Zawadzka. - Nie jesteśmy w stanie jednak określić co się dzieje w hali. Słyszymy pracę maszyn, ale nie wiemy co one robią. Być może faktycznie to są tylko prace porządkowe - dodała.
Sprawdź też: Sortownia dalej pracuje pełną parą? Są zdjęcia i film! [WIDEO, FOTO]
Ludzie obawiają się , że instalacja wkrótce znów może zacząć działać.
- Za każdym razem wychodzi na to, że i tak mogą funkcjonować. Naszym zdaniem zakład nadal stwarza zagrożenie dla mieszkańców Studzianek, Wasilkowa, Horodnianki czy nawet Czarnej Białostockiej. Gdy jest pożar to dym rozchodzi się wszędzie, w zależności od kierunku wiatru. Dla wszystkich jest to nieprzyjemne. Obawiamy się zatruwania środowiska, wdychamy to i tym żyjemy przez wiele lat - stwierdziła Katarzyna Zawadzka.
Odniosła się również do komunikatu wydanego przez spółkę, do której należy sortownia w Studziankach.
- Jeżeli ktoś nas zapewnia, że żadnych pożarów już nie będzie to chcielibyśmy w to wierzyć. Zobaczymy jednak co przyniesie czas - zaznaczyła.
Informacjom podawanym przez spółkę przyjrzał się Sebastian Ptaszyński, członek zarządu powiatu i mieszkaniec gminy Wasilków.
- Sprawdziliśmy jakie inwestycje poczyniła spółka, do której należy sortownia. Zostały kupione wozy strażackie marki jelcz i star z lat 80. i 70. Myślę, że te zakupy są robione tylko po to, aby pomyślnie przejść kontrole instytucji, które później będą opiniowały przy procesie wydawania pozwolenia zintegrowanego - powiedział Sebastian Ptaszyński w rozmowie z portalem Knyszynska.eu.
Jak zaznaczył członek zarządu powiatu lokalna społeczność chce „zwrócić uwagę urzędników na problem, aby ta spółka nie dostała pozwolenia”.
- Formalnie na papierze wszystko jest w porządku, ale to nie działa prawidłowo już od wielu lat. Mieszkam w Wasilkowie, w linii prostej od sortowni to dwa kilometry. W niedzielę był pożar i musiałem opuścić dom wraz z dziećmi i pojechać do teściów, bo nie dało się wytrzymać. Chcemy pokazać, że problem istnieje. Śmieci są składowane, ale nie sortowane i nigdzie nie wyjeżdżają. Hałda z roku na rok jest coraz wyższa. Gdyby media nie nagłośniły sprawy, to tiry dalej by jechały. Wszystko byłoby okej. Żyjemy w takim dziwnym świecie, że służby muszą stać w Studziankach 24 godziny na dobę, aby te ciężarówki nie wjeżdżały do sortowni. Co będzie jak służby pojadą? - zastanawia się Sebastian Ptaszyński.
Chcą blokować „dziewiętnastkę”
W trakcie spotkania mieszkaniec Studzianek Wojciech Dziedzic przypomniał historię powstania sortowni oraz pożarów, do których dochodziło na jej terenie. Jego zdaniem, gdyby w 2011 roku, gdy mieszkańcy zgłaszali pierwsze nieprawidłowości, przeprowadzono odpowiednio kontrole, to prawdopodobnie nie byłoby pożarów. Ponadto według niego pierwszy pożar, który wybuchł w 2012, nie był wcale podpaleniem.
- Szukano podpalacza, którego nie było. Nawet mnie wezwano na policję, gdzie dowiedziałem się, że będę przesłuchany jako osoba podejrzewana o podpalenie. A to nie było podpalenie, tylko efekt zaniedbań firmy i urzędników - stwierdził.
Piotr Kruszewski z Urzędu Miejskiego w Wasilkowie podkreślił, odnosząc się do kwestii nieprawidłowości w funkcjonowaniu sortowni, że „ze strony gminy nie ma zgody na taką działalność”. Przypomniał też, co w tej sprawie zrobił do tej pory burmistrz Wasilkowa.
Z kolei Sebastian Ptaszyński zaproponował, aby w ramach protestu zablokować w rejonie Studzianek drogę krajową nr 19. Pomysł ten zyskał poparcie mieszkańców.
- Jestem gotowy z wami stanąć. Może zaprosimy na drogę ministra, marszałka albo wojewodę? - powiedział Sebastian Ptaszyński. Jeszcze nie wiadomo kiedy miałby odbyć się protest.
Kłopotliwy sąsiad
Centrum Innowacyjnej Gospodarski Odpadami powstało w Studziankach w 2012. Jeszcze w tym samym roku doszło do pierwszego pożaru, którego gaszenie trwało kilka dni. W 2019 pożarów było pięć, z czego dwa - dzień po dniu. Łącznie w całej historii zakładu - około 11. W nowym roku strażacy na terenie sortowni musieli interweniować dopiero raz, ale jest dopiero luty.
W pierwotnym założeniu CIGO miało być inwestycją, która przyniesie lokalnej społeczności wiele korzyści.
Docelowo fabryka będzie w stanie przerobić 170 tys. ton zmieszanych odpadów rocznie. Będzie z tego powstawać co najmniej 100 tys. ton paliwa alternatywnego, kompost oraz inne frakcje surowcowe. To znacznie lepszy ekologicznie i ekonomicznie efekt niż wszystkie inne formy unieszkodliwiania odpadów. Uchroni nasze śmieci przed wiecznym odpoczynkiem na wysypiskach. Natomiast da im drugie życie w postaci kalorycznego paliwa dla przemysłu, nawozów dla rolnictwa i leśnictwa oraz surowców wtórnych dla gospodarki - czytamy w artykule Gazety Wasilkowskiej z 14 lipca 2011 roku. To właśnie wtedy wmurowano kamień węgielny pod budowę sortowni w Studziankach.
Pracę miało znaleźć tam około 100 osób. Gmina miała mieć z inwestycji same korzyści. Suma summarum samorząd musiał zapłacić prawie milion złotych kary za nieodpłatne przekazanie gruntu pod tę inwestycję co było niezgodne z umową zawartą wcześniej z Agencją Rynku Rolnego, a teraz ponosi koszty związane z regularnym gaszeniem płonących śmieci.
Więcej: Tyle gminę „kosztują” pożary w Studziankach. Burmistrz z wizytą w GIOŚ i ministerstwie [FOTO]
Spółka śmieciowa zapewnia, że wszystko jest w porządku. Co innego wynika z kontroli WIOŚ
Po ostatnim pożarze, do którego doszło w lutym, dziennikarzom Polskiego Radia Białystok udało się zdobyć komentarz spółki, do której należy sortownia w Studziankach, dotyczący m. in. składowania odpadów i ochrony przeciwpożarowej. Z odpowiedzi przekazanej rozgłośni wynika, że „odpady są magazynowane na terenie wyznaczonym w posiadanej decyzji, sposoby magazynowania są dostosowywane do zmieniających się przepisów, a spółka podjęła działania mające na celu zapobieganie pożarom oraz ich szybkie i skuteczne gaszenie w zarzewiu”. Elżbieta Rudnicka, Dyrektor Administracji MPK Pure Home Sp. z. o.o., podkreśliła również w piśmie, że „w każdym dochodzeniu prowadzonym przez policję spółka współpracuje z organami w celu wykrycia sprawców pożaru, dostarcza wymagane dokumenty i udziela wyczerpujących informacji”. Ponadto Rudnicka wymienia inwestycje służące ochronie przeciwpożarowej. To m. in. zakup motopompy, wynajem podnośnika hydraulicznego oraz zakup wozu strażackiego.
Obecnie organizowana jest zakładowa straż pożarna na terenie sortowni w Studziankach - przekazała przedstawicielka spółki. - Spółka respektuje w pełni Decyzję Ministra Klimatu, od dnia jej otrzymania odpady nie wjeżdżają do sortowni - dodała. Całe pismo można znaleźć na stronie internetowej Polskiego Radia Białystok.
Zobacz: Studzianki. Działalność sortowni wstrzymana
Nieco inne wnioski dotyczące składowania odpadów na terenie CIGO w Studziankach płyną natomiast z dotychczasowych kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Chociażby pod koniec listopada inspektorzy stwierdzili, że podmiot „prowadzi gospodarkę odpadami w sposób, który może powodować zagrożenie dla wody, powietrza, roślin” (źródło - Dokumentacja przebiegu i efektów kontroli w 2019 roku WIOŚ w Białymstoku). Wskazano też na m. in.:
- Magazynowanie odpadów z naruszeniem warunków pozwolenia zintegrowanego – magazynowanie na placu przed
kompostownią odpadów
- Magazynowanie odpadów w sposób nieselektywny
- Mieszanie wytworzonych odpadów RDF (kalorycznych, o dużej wartości opałowej - red.) z pozostałymi odpadami innych rodzajów, co przekreśla celowość całego procesu przetwarzania
odpadów
- Ilości odpadów magazynowane niezgodne z zapisami pozwolenia zintegrowanego dot. zbierania odpadów
- Osuwanie się odpadów magazynowanych na pryzmie
- Brak pełnego wyposażenia instalacji
Czytaj też: Co roku pożar, nieprawidłowości, brak pozwolenia... Innowacyjna gospodarka odpadami w Studziankach?
(mik)
Pożary w sortowni śmieci w Studziankach. Spotkanie mieszkańców i samorządowców. Zdjęcia: