Według przewidywań przedsiębiorców bezpośrednia walka z koronawirusem to prawdopodobnie kwestia kwartału. W skali gospodarki to nie jest długi okres. Bardziej niepokojące jest, że ekonomiści i menadżerowie największych światowych firm prognozują długotrwałe spowolnienie, zjawiska recesyjne oraz głębokie nadszarpnięcie finansów publicznych - twierdzi Wojciech Winogrodzki, przewodniczący Rady Przedsiębiorców przy Burmistrzu Wasilkowa oraz wiceprezes Podlaskiego Związku Pracodawców. Jego zdaniem są też jednak pozytywne aspekty obecnej sytuacji.
Wojciech Winogrodzki był gościem ostatniej konferencji prasowej zorganizowanej przez burmistrza Wasilkowa. Tak jak informowaliśmy wcześniej, samorządowiec zapowiedział wsparcie ze strony miejscowych władz dla lokalnych przedsiębiorców.
Zobacz: Gmina pomoże firmom, bo nie stać jej na utratę przedsiębiorców
Z kolei przewodniczący Rady Przedsiębiorców przy Burmistrzu Wasilkowa mówił o możliwych skutkach gospodarczych pandemii koronawirusa.
- Niestety musimy przygotować się na rok, dwa lata spowolnienia gospodarczego, trudniejszej sytuacji finansowej osób prywatnych, przedsiębiorców oraz władzy publicznej. Trzeba zrobić wszystko co jest w naszej mocy, żeby te negatywne skutki zminimalizować - podkreślił Wojciech Winogrodzki.
Zdaniem przedsiębiorcy „bieżąca sytuacja ma nie tylko strony negatywne”.
- Jest trochę tak, jakbyśmy wrzucili osobę nieumiejącą pływać do wody. Gospodarka została bowiem wrzucona do basenu, który się nazywa „praca zdalna”. Ten egzamin z umiejętności „pływania” w internecie zdaje stosunkowo dobrze. Bardzo wiele firm przełączyło się na funkcjonowanie zdalne i w tych obszarach, gdzie możliwość działania nie jest zupełnie wykluczona bez kontaktów osobistych, funkcjonujemy dobrze i czujemy się coraz lepiej - stwierdził Winogrodzki.
Według przewodniczącego Rady Przedsiębiorców przy Burmistrzu Wasilkowa „istotne ze względu na długofalowy interes przedsiębiorców jest to, co się zadziało w naszej edukacji”.
- Szkoły zostały rzucone na głęboką wodę edukacji zdalnej. Nagle całkowicie ucichła dyskusja o przydatności smartfonów i komputerów dla uczniów. Okazało się jednocześnie, że aby zapewnić obecność dziecka na lekcji nie wystarczy, jak to się mówi, zagonić je do klasy, ale trzeba zorganizować zdalną lekcję tak, aby młodego człowieka przy ekranie zaciekawić. Zdarzyły się też trochę humorystyczne sytuacje, gdy jako społeczeństwo mieliśmy okazję przyjrzeć się jakości materiału edukacyjnego przekazywanego za pośrednictwem lekcji zdalnych, organizowanych przez nasze państwo. Wydaje mi się, że po zakończeniu ograniczeń związanych z epidemią musimy w trybie pilnym zastanowić się nad funkcjonowaniem naszej edukacji i szkół, również tych w gminie Wasilków. Nie ulega wątpliwości, że to znakomity eksperyment i zarówno znakomita okazja, aby w naszej edukacji pójść w kierunku przyszłości, a nie przeszłości. Przedsiębiorcy potrzebują bowiem ludzi wykształconych nowocześnie - zaznaczył.
Winogrodzki zauważył również, że „praca zdalna sprawdza się lepiej, jeżeli pracownicy są do niej przygotowani i przyzwyczajeni”. Apelował również o „zrozumienie trudnych i bolesnych decyzji pracodawców dotyczących np. okresowego obniżenia wynagrodzenia”. Podkreślił, że takie działania „nie są motywowane chęcią zysku, ale utrzymania miejsc pracy”.
Odnosząc się do kwestii pomocy dla przedsiębiorców wiceprezes Podlaskiego Związku Pracodawców zaznaczył, że „największe oczekiwania są w stosunku do polskiego rządu”.
- To on dysponuje instrumentami, które pozwoliłyby gospodarce odetchnąć i odzyskać wiarę w przyszłość - powiedział. - Marszałek województwa w pewnym sensie dysponuje funduszami pomocowymi Unii Europejskiej. Wygląda na to, że tutaj oczekiwania skierowania szerokiego strumienia pieniędzy unijnych na bezpośrednie wsparcie przedsiębiorstw się spełniają - dodał.
W odpowiedzi na pytanie portalu Bialostockie.eu o ocenę rozwiązań zaproponowanych w ramach tzw. tarczy antykryzysowej Wojciech Winogrodzki stwierdził, iż „nie jest wielką tajemnicą, że stosunek przedsiębiorców do Tarczy 1.0 trudno nazwać entuzjastycznym”.
- Jest tak ze względu przede wszystkim na skalę finansową tego co zaoferowano bezpośrednio przedsiębiorcom. Po drugie, w wersji obecnie obowiązującej, wsparcie zostało skierowane do praktycznie najmniejszej grupy przedsiębiorstw - prowadzących jednoosobową działalność i mikrofirm. Barierę stanowi kryterium przychodu. Konstruktorzy tego elementu nie do końca chyba rozumieją funkcjonowanie finansów przedsiębiorstwa, gdzie przychód jest kategorią dosyć abstrakcyjną. Przykładowo, jeśli przedsiębiorca obraca znacznymi ilościami towaru, ale na minimalnej marży, to ma duży obrót, ale to co zostaje na pokrycie kosztów to wyłącznie marża, a ona potrafi sięgać jednego procenta. Natomiast w firmach, które świadczą tylko usługi cały przychód jest marżą - wyjaśnił. - Przyjęte procedury wywołały też niepewność co do kwalifikowania się do tej pomocy czy możliwości korzystania z kilku instrumentów naraz. Zastrzeżenia wzbudza też sama filozofia udzielania wsparcia. Trzeba bowiem udowodnić, a nie oświadczyć, że jest się w potrzebie. Konieczność wykazania spełnienia warunków już w momencie ubiegania się o wsparcie, a nie dopiero potem w procesie kontroli, skutkuje przedłużeniem procedur. Tempo jest kluczowe, by przedsiębiorcy mieli określone pole decyzyjne - podkreślił.
Kończąc Winogrodzki stwierdził, że „przedsiębiorcy z ostrożnym optymizmem oczekują na zapowiedzi premiera dotyczące Tarczy 2.0”.
(mik)