Działalność sortowni śmieci w Studziankach oraz towarzyszące jej pożary już od ośmiu lat spędzają sen z powiek ludziom z okolicznych miejscowości. Po ostatni pożarze ludzie stwierdzili, że miarka się przebrała. Poprosili o spotkanie prezydenta i premiera, nie wykluczają też blokady drogi krajowej nr 19. Tymczasem do redakcji wiadomość z przemyśleniami dotyczącymi sytuacji przesłał jeden z Czytelników. „Nie rozumiem tej burzy, którą ludzie robią. Walczą, jakby wojna była” - zaczyna.
Od 2012 roku na terenie sortowni śmieci w Studziankach paliło się około 11 razy. Groźnie brzmiało też przedwczorajsze zgłoszenie, które otrzymali białostoccy strażacy. Według informacji na terenie zakładu miało dojść do zadymienia. Na szczęście okazało się, że to tylko para wodna, która wytworzyła się najprawdopodobniej przy okazji prac związanych z przerzucaniem hałd odpadów.
Mimo że działalność sortowni śmieci jest wstrzymana na podstawie decyzji Ministra Klimatu, mieszkańcy obawiają się, że zakład może wkrótce znów zacząć funkcjonować. Niepokój wzbudziło m. in. niedawne oświadczenie spółki śmieciowej, w którym podkreślano, że firma przestrzega prawa i dba o ochronę przeciwpożarową, m. in. kupiła wóz strażacki i chce organizować zakładową straż pożarną. Jak podało wczoraj Polskie Radio Białystok, przedsiębiorstwo złożyło już do Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku wniosek o wydanie nowego pozwolenia zintegrowanego.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu mieszkańcy poinformowali, że chcąc zwrócić uwagę na problem, rozważają blokadę DK 19. Z kolei podczas wtorkowej konferencji prasowej ogłosili, że będą zabiegać o spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim.
Zobacz: Pożary w sortowni w Studziankach. Mieszkańcy chcą spotkania z prezydentem i premierem
Do deklaracji mieszkańców postanowił odnieść się jeden z naszych Czytelników (autor artykułu nie utożsamia się z jego poglądami).
Nie rozumiem tej burzy, która ludzie robią. Walczą, jakby wojna była - stwierdza w wiadomości nadesłanej do redakcji. - Pewny pan przeszedł się po drodze i został skrzywdzony, bo buty ubrudził, widać, że nigdy nie pracował ten pan fizycznie. Ale jak zamknąć to wysypisko, to połowę w kraju wysypisk zamknąć, bo też się paliło. Taki biznes ma wpisane w ryzyko, że może się palić. Ale akurat w Studziankach ja podejrzewam, że to ktoś z wioski podpala, ktoś komu to przeszkadza - napisał Czytelnik (dane do wiadomości redakcji).
Zupełnie odmiennie sprawę widzą m. in. mieszkańcy Studzianek i Wasilkowa. Mówili o tym już wcześniej w rozmowach z portalem Knyszynska.eu.
- Naszym zdaniem zakład nadal stwarza zagrożenie dla mieszkańców Studzianek, Wasilkowa, Horodnianki czy nawet Czarnej Białostockiej. Gdy jest pożar to dym rozchodzi się wszędzie, w zależności od kierunku wiatru. Dla wszystkich jest to nieprzyjemne. Obawiamy się zatruwania środowiska, wdychamy to i tym żyjemy przez wiele lat - stwierdziła Katarzyna Zawadzka ze Studzianek.
- Formalnie na papierze wszystko jest w porządku, ale to nie działa prawidłowo już od wielu lat. Mieszkam w Wasilkowie, w linii prostej od sortowni to dwa kilometry. Gdy był ostatni pożar, musiałem opuścić dom wraz z dziećmi i pojechać do teściów, bo nie dało się wytrzymać - opowiadał nam w ubiegłym tygodniu Sebastian Ptaszyński, członek zarządu powiatu białostockiego i mieszkaniec Wasilkowa.
O tym, że w Centrum Innowacyjnej Gospodarki Odpadami w Studziankach nie dzieje się dobrze świadczą również wyniki kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Chociażby pod koniec listopada inspektorzy stwierdzili, że podmiot „prowadzi gospodarkę odpadami w sposób, który może powodować zagrożenie dla wody, powietrza, roślin” (źródło - Dokumentacja przebiegu i efektów kontroli w 2019 roku WIOŚ w Białymstoku). Wskazano też na m. in.:
- Magazynowanie odpadów z naruszeniem warunków pozwolenia zintegrowanego – magazynowanie na placu przed
kompostownią odpadów
- Magazynowanie odpadów w sposób nieselektywny
- Mieszanie wytworzonych odpadów RDF (kalorycznych, o dużej wartości opałowej - red.) z pozostałymi odpadami innych rodzajów, co przekreśla celowość całego procesu przetwarzania
odpadów
- Ilości odpadów magazynowane niezgodne z zapisami pozwolenia zintegrowanego dot. zbierania odpadów
- Osuwanie się odpadów magazynowanych na pryzmie
- Brak pełnego wyposażenia instalacji
Czytaj też: Co roku pożar, nieprawidłowości, brak pozwolenia... Innowacyjna gospodarka odpadami w Studziankach?
Tymczasem po ostatnim pożarze, do którego doszło w lutym, dziennikarzom Polskiego Radia Białystok udało się zdobyć komentarz spółki, do której należy sortownia w Studziankach, dotyczący m. in. składowania odpadów i ochrony przeciwpożarowej. Z odpowiedzi przekazanej rozgłośni wynika, że „odpady są magazynowane na terenie wyznaczonym w posiadanej decyzji, sposoby magazynowania są dostosowywane do zmieniających się przepisów, a spółka podjęła działania mające na celu zapobieganie pożarom oraz ich szybkie i skuteczne gaszenie w zarzewiu”. Elżbieta Rudnicka, Dyrektor Administracji MPK Pure Home Sp. z. o.o., podkreśliła również w piśmie, że „w każdym dochodzeniu prowadzonym przez policję spółka współpracuje z organami w celu wykrycia sprawców pożaru, dostarcza wymagane dokumenty i udziela wyczerpujących informacji”. Ponadto Rudnicka wymienia inwestycje służące ochronie przeciwpożarowej. To m. in. zakup motopompy, wynajem podnośnika hydraulicznego oraz zakup wozu strażackiego.
Obecnie organizowana jest zakładowa straż pożarna na terenie sortowni w Studziankach - przekazała przedstawicielka spółki. - Spółka respektuje w pełni Decyzję Ministra Klimatu, od dnia jej otrzymania odpady nie wjeżdżają do sortowni - dodała. Całe pismo można znaleźć na stronie internetowej Polskiego Radia Białystok.
(mik)