Temperatura nieco poniżej zera. Do tego całkiem silny, zimny wiatr. Mimo to nad zalewem na białostockich Dojlidach przed południem można było spotkać kilkudziesięciu śmiałków, którzy postanowili zażyć kąpieli w lodowatej wodzie. O morsowaniu opowiedzieli nam Michał Puczko, Andrzej Czołpiński i Karol Jakubowski.
Michał Puczko i Andrzej Czołpiński to działacze Białostockiego Klubu Karate Kyokushin „Kanku”. Organizują zajęcia dla dzieci i młodzieży m. in. z Supraśla i Sokółki. Karol Jakubowski jest trenerem piłki nożnej. Od pewnego czasu razem regularnie morsują.
- Morsuję już od dwóch miesięcy. Namówił mnie Andrzej. Obaj jesteśmy nauczycielami wychowania fizycznego w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Białymstoku. Już się wkręciłem. Można powiedzieć, że morsowanie weszło mi w krew. Co tydzień się spotykamy, morsujemy, krzewimy kulturę fizyczną - opowiada Karol Jakubowski.
- Morsowanie jest świetne dla sportowców. Przyśpiesza regenerację, zapobiega kontuzjom. Lepsza jest u takiego zawodnika przemiana materii i restytucja, czyli powrót po wysiłku do czynności fizjologicznych. W przypadku karate kyokushin wpływa to też na pewno na elastyczność więzadeł i mięśni - podkreśla.
Michał Puczko z kolei lodowatych kąpieli zażywa już od trzech lat. Początki nie były jednak proste.
- Pierwszy raz wszedłem do wody, gdy termometry pokazywały - 15 stopni. Myślałem, że nie dam rady. Wtedy nie byłem też za bardzo przygotowany, wchodziłem na boso. Wystarczy jednak się przełamać, połknąć bakcyla i potem bez tego żyć nie można - uważa Michał Puczko.
Jak zgodnie przyznaje cała trójka, pogoda do morsowania była dzisiaj idealna.
- Jak widać słoneczko świeci. Jest pięknie. Wprawdzie na wodzie jest lód, ale mamy dzisiaj tutaj wielu pasjonatów zimnych kąpieli, więc jest ciepło. Oczywiście najpierw trzeba zrobić rozgrzewkę. I potem wchodzimy - stwierdza Andrzej Czołpiński.
Jakie jest pierwsze odczucie, gdy przy ujemnej temperaturze powietrza wchodzi się do lodowatej wody? - zapytaliśmy.
- To kwestia tego, co siedzi w głowie. Jeżeli chcemy wejść, to wejdziemy, nie zważając na to, jakie są odczucia. Na pewno w pierwszej chwili jest szok. Po paru chwilach to jednak mija i jest po prostu fajnie - uważa trener karate.
- Ważne jest też, żeby nie przedobrzyć. Zaczynamy powolutku - zaznacza Andrzej Czołpiński. - Dzisiaj morsowaliśmy na spokojnie. W wodzie spędziliśmy niewiele czasu, jakieś siedem minut.
Kto może morsować?
- Myślę, że wszyscy. Chyba, że u kogoś są jakieś medyczne przeciwwskazania - odpowiada działacz Białostockiego Klubu Karate Kyokushin „Kanku”.
- Każdy. I dzieci, i panie, i mężczyźni. Tak jak widać po nas, takie morsowanie łączy różne dyscypliny sportu, a nawet pokolenia. Morsowanie nie jest dla wybranych, a dla wszystkich - tak samo jak bieganie. Kto spróbuje raz i się nie przestraszy, prawdopodobnie będzie morsował cały czas - dodaje Karol Jakubowski.
Warunki sprzyjające morsowaniu powinny utrzymać się mniej więcej do końca miesiąca. To zatem ostatni dzwonek dla osób, które chciałyby na własne skórze spróbować kąpieli w lodowatej wodzie.
(mik)
Morsowanie na Dojlidach: