Michałowo, jedno z młodszych miast w województwie podlaskim (otrzymało prawa miejskie w 2009 r.) jako jedno z nielicznych wprowadziło kilka lat temu ulgę dla mieszkańców: zwolnienie z podatku od nieruchomości.
Ówczesne władze gminy stawiały na rozwój Michałowa dzięki m.in. planowanej budowie lotniska w Topolanach (które ostatecznie nie powstało), a przede wszystkim pokaźnym wpływom do budżetu z podatku od spółki EuRoPol GAZ zarządzającej polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego.
Właścicielami gazociągu na terenie Rosji i Białorusi jest spółka Gazprom, natomiast w Polsce EuRoPolGAZ, Gazprom i Gas Trading. Obecna przepustowość gazociągu wynosi 32,96 mld m sześc. na rok. a jego polski odcinek ma długość ok. 684 km (przebiega przez pięć województw: podlaskie, mazowieckie, kujawsko-pomorskie, wielkopolskie i lubuskie). Rozpoczyna się w okolicach wsi Kondratki w gminie Michałowo. W 1999 r. oddano tam do eksploatacji Tłocznię i Pomiarownię Gazu Kondratki. Inwestycja ta miała przynieść gminie Michałowo spore dochody. Jak w 2014 r. na łamach prasy zapewniał burmistrz Marek Nazarko, w gminnym budżecie dzięki gazociągowi miało się znaleźć tytułem wpływu z podatków ok. 7 mln zł.
Od 2014 r. mieszkańcy gminy Michałowo nie płacą podatku od nieruchomości. W listopadzie 2013 r. na wniosek ówczesnego burmistrza rada miejska podjęła stosowną uchwałę. Ta ulga (przeciętnie 100 zł rocznie) miała według ówczesnego włodarza spowodować wzrost liczby mieszkańców gminy. Prowadzona była także kampania billboardowa „Zamieszkaj w Michałowie”, mająca na celu przyciągnięcie nowych michałowian.
Czy pomysł wypalił? - zapytaliśmy o to Jerzego Chmielewskiego, zastępcę burmistrza Michałowa.
- Zwolnienie podatkowe, jak można było się spodziewać, zakładanych skutków jednak nie przyniosło. Liczba mieszkańców od tego czasu ciągle spada, gdyż to zbyt mała zachęta, aby przeprowadzały się tu osoby z Białegostoku, do których przede wszystkim była kierowana wspomniana kampania billboardowa. Radni obecnej kadencji przymierzali się to zmienić z uwagi na to, że podatki to nie tylko wpływy do budżetu (skutek zwolnień to ok. 500 tys. zł rocznie), ale także instrument świadomości i odpowiedzialności społecznej na zasadzie: płacę i wymagam. Bo jak w tej sytuacji brzmi popularne stwierdzenie „Przecież płacę podatki i mi się należy”? - tłumaczy Jerzy Chmielewski.
Jak podkreśla, michałowscy radni proponowali, aby przywrócić podatki i zainwestować pieniądze w remonty dróg, budowy wodociągów, itp. Ostatecznie odstąpili od tego z uwagi na to, że decyzja byłaby niepopularna, szczególnie przed wyborami.
- Temat ten z pewnością powróci, gdyż takie rozwiązanie nie przynosi zakładanych rezultatów - zapewnia zastępca burmistrza.
(ren)