Z uwagi na liczbę zachorowań dodatkowe rygory raczej się pojawiają, decyzje będą zapadały w z terminem wejścia w życie w weekend albo od początku przyszłego tygodnia - zapowiedział dziś rzecznik rządu Piotr Müller. Zapewniał, że rząd nie chce wprowadzać takiego lockdownu jak wiosną.
Rzecznik pytany w środę w TV Republika, czy Polacy mogą być pewni nowych obostrzeń, odparł: – Bez wątpienia, patrząc na liczby zachorowań, dodatkowe rygory raczej się pojawiają.
Poinformował, że te decyzje będą zapadały w czwartek. – Ale wygląda na to, że faktycznie sytuacja jest na tyle poważna, że już niektóre obostrzenia powinny pojawić się również w tym tygodniu.
Czwartek jest takim dniem, kiedy będziemy wskazywać na kierunki działań, jeżeli chodzi o środki profilaktyczne w zakresie walki o zdrowie i życie naszych obywateli. Dlatego w czwartek będą ogłoszone decyzje, a termin wejścia to albo weekend, albo początek następnego tygodnia, tak jak to było dotychczas
- wyjaśnił.
Pytany, czy to nie będzie już lockdown, rzecznik przekonywał, że „gdy popatrzymy na wiosnę tego roku, to jednak widzimy zasadniczą różnicę, chociażby w zakresie mobilności obywateli w kraju". – Przecież mamy dane statystyczne, które pokazywały jeszcze tydzień temu, że mobilność obywateli, czyli przemieszczanie się po kraju oraz przemieszczanie w ramach miast, jest właściwie identyczne jak przed rozpoczęciem epidemii. W związku z tym trudno mówić o takiej sytuacji, że to jest lockdown – powiedział.
– Natomiast lockdownu nie chcemy wprowadzać takiego, jak to miało miejsce wiosną, chcemy natomiast wprowadzać takie ograniczenia, które są niezbędne – dodał.
Na uwagę, że we Włoszech dano tydzień na przykład branży fitness na zwiększenie reżimu sanitarnego, a polskie władze takiego czasu nie dały, rzecznik odpowiedział, że „to, co uratowało nas wiosną tego roku, to szybkie decyzje, czasami niestety niepopularne”.
– W związku z tym mogą takie sytuacje zdarzyć się ponownie, że będziemy musieli takie decyzje trudne podejmować, ale one są niezbędne do tego, żeby nie było takiej sytuacji właśnie jak we Włoszech, w których trzeba było decydować o tym, kto może być poddany leczeniu, a kto musi zostać i samotnie walczyć z chorobą – zaznaczył rzecznik rządu.
Odnosząc się do obecnej sytuacji, rzecznik rządu wyjaśnił, że chodzi o to, by „wprowadzić zdrową równowagę pomiędzy lockdownem, a ochroną życia i zdrowia obywateli". – To jest właśnie ta droga, którą idziemy, to znaczy pomiędzy tymi dwoma skrajnościami, pomiędzy skrajnością zamykania państwa całkowicie, a pomiędzy drugą skrajnością, mówiącą, że koronawirusa nie ma. Idziemy drogą, która równoważy zarówno kwestie zdrowia i życia obywateli, to jest priorytet, ale z drugiej strony równoważy również kwestie funkcjonowania życia społeczno-gospodarczego – powiedział Piotr Müller.
(PAP)
Autor: Mieczysław Rudy