Na terenie Białegostoku wzrosła liczba kradzieży katalizatorów. Złodzieje bez skrupułów kradną w dzień, w miejscach z monitoringiem. Samo wycięcie katalizatora z zaparkowanego samochodu zajmuje im zaledwie kilka minut.
Białostocka policja ostrzega przed złodziejami katalizatorów. Tylko w czerwcu dostała zgłoszenie o 16 kradzieżach. Złodzieje działają już nie tylko po zmroku i w miejscach, gdzie istnieje niskie ryzyko, że zostaną zauważeni. W ostatnich dniach do kradzieży dochodzi w ciągu dnia, w miejscach o nasilonym ruchu oraz objętych monitoringiem.
- Schemat działania jest zawsze podobny. Osoba wyposażona w lewarek i urządzenie do cięcia metalu wysiada i niezauważenie wchodzi pod podwozie, skąd wycina katalizator. Osoby te zaczepione przez przechodniów informują, że zepsuł im się pojazd i próbują naprawić usterkę. To nie wzbudza nikogo podejrzeń - tłumaczą policjanci (bialystok.policja.gov.pl).
Wycięcie katalizatora trwa kilka minut. Urządzenia nie mają numerów identyfikacyjnych, przez co trudno namierzyć ich właścicieli. Policja podkreśla, że ważna jest reakcja mieszkańców lub przechodniów.
- Jeśli widzimy kogoś, kto wykonuje jakieś prace przy samochodzie, używając do tego lewarka i słychać głośne dźwięki, zaalarmujmy niezwłocznie policję - uczą funkcjonariusze. - Tylko wtedy jest szansa złapać złodzieja na gorącym uczynku.
Jeśli okaże się, że to faktycznie właściciel auta reperuje coś w swoim samochodzie, funkcjonariusze szybko wyjaśnią sprawę i odjadą.
opr. (mb)